Dziewczyny, ja naprawdę nie sądziłam, że kwestia długie włosy moich chłopców będzie budziła takie zainteresowanie a nawet momentami kontrowersje! Nawet nie wyobrażacie sobie, co się dzieje na mojej skrzynce mailowej za każdym razem, gdy publikuję zdjęcie jednego z moich synów. A kiedy publikuję ich wspólne zdjęcie to już w ogóle jest szaleństwo mailowe po takiej publikacji. :D
To był ubiegły tydzień. Odebraliśmy chłopców z przedszkola i pojechaliśmy całą naszą piątką na plac zabaw. Liczyliśmy na to, że oni zmęczeni wchodzeniem po tych wszystkich drabinkach, wymyślnych konstrukcjach i bawiąc się kilogramami piasku wieczorem padną nam jak muchy. Tak na marginesie to po raz kolejny przeliczyliśmy się. :D Ale dzisiejszy post nie jest o tym.
Czytaj dalej
Przepis na ten dżem malinowy towarzyszy mi już prawie 10 lat. Sezon na maliny się już zaczął i wiele z Was zastanawia się, jak zrobić dżem z malin domowej roboty, pyszny, niskosłodzony. Taką konfiturę malinową! :-) Ja osobiście maliny uwielbiam (dżem malinowy również! :D) i gdyby tylko było to możliwe, to sezon na nie mógłby być cały rok! ;-)
Dzisiejszy post tak naprawdę jest takim skrótowym podsumowaniem moich ostatnich tygodni i pewnego rodzaju postanowieniem, które mam plan zrealizować w najbliższym czasie. Nigdy nie byłam fanką mocnych postanowień, bo wiem, że one często nijak mają się do rzeczywistości, której czasami nie da się dopasować do naszych oczekiwań ;-)
To była środa. Dzień jak co dzień w Bieszczadach, czyli człowiek oddycha cudownie świeżym powietrzem, delektuje się bieszczadzkimi widokami i próbuje jakoś urozmaicić dzieciom czas, aby było dla nich ciekawie. ;-) Jesteśmy po raz n-ty w Olchowcu i to jest miejsce, w którym naprawdę uwielbiamy bywać.
Ta moja nieszczęsna noga w gipsie mocno mnie unieruchomiła, jednak obiecałam sobie, że nie powstrzyma mnie ona przed zmianami, jakie planuję już od kilku tygodni. Niewiele ponad 2 tygodnie temu dopadł mnie pewnego rodzaju kryzys, który ja nazywam przesileniem.
Dzisiejszy dzień sprawił, że w głowie miałam tysiące myśli, dziesiątki tysięcy analiz i setki tysięcy rozkmin natury kobiecej. Jeśli śledzicie mnie na bieżąco na Facebooku, to pewnie już wiecie, że dorobiłam się wczoraj gipsu na nodze. Bez komentarza…
Zostawię ten mail do Waszej „dyspozycji”. W mailu od Marysi było wiele emocji i wyrzutów sumienia.