Ostatni czas jest wyjątkowo trudny, dla wszystkich, myślę. Chciałabym obudzić się jutro rano, żeby ktoś złapał mnie za ramię i powiedział, że ostatnie dwa tygodnie to był tylko zły sen. Mam też wrażenie, że moje życie się rozdwoiło niejako. Z jednej strony robię, co mogę, aby pomagać i angażuję się w to całym sercem, a z drugiej widzę, że obok tych ludzkich dramatów, których ogrom rozrywa mi serce, toczy się też moje zwykłe życie. Wiecie, ot taka zwyczajna codzienność, jak wstawanie rano, szykowanie dzieci do przedszkola i szkoły, pocieszanie ich przy codziennych dziecięcych problemach, radzenie sobie z ich katarem, szukanie przyczyn jednodniowej gorączki.
Czytaj dalej