Nie ma co ukrywać, jedni jedzą śledzie , drudzy raczą się czekoladą po nocach [choć jak mawia mój dziadek: ze wszystkich słodyczy on najbardziej lubi śledzie…], a jeszcze inni nie trawią naleśników. Mogłam się spodziewać, że mój Synal też nie będzie przepadał za naleśniorami, jak jego Tata, ale postanowiłam to sprawdzić. Mój kochany Mąż przez długi czas udawał, że ze smakiem wcina moje patelniane wyroby, aż pewnego razu przelała się czara goryczy i wydusił z siebie, ze spuszczonym wzrokiem, że jednak naleśniki to nie jest jego ulubione danie [no chyba, że z mięsem ;-)] Wiwat szczerość! Ja też nie przepadam za ich smażeniem. Toteż sprawa uległa samorozwiązaniu :-D
Wiem, w McDonald’s też jest przyzwoicie, ale proszę Cię… Kto wie co oni tam mielą, aby wyszedł im taki mięsny placek, na którego widok szaleją gimnazjaliści. Burger King też wieje przewidywalnością i chemią. A tymczasem…
Potrzebujesz 10 minut na to, żeby skombinować naprawdę sytego burgera, z dowolnym wsadem i mięchem dowolnej gramatury. Wystarczy, że znajdziesz kawał zdrowego woła, zmielisz, doprawisz solą i pieprzem, uformujesz na kształt placka i zamrozisz, a później możesz trzaskać takie palcelizaćburgery na akord!
Tata kręci kolejny wysokobudżetowy film sensacyjny w Holyłudzie i musi ustawiać się na ściance wraz z hamerykańskimi celebrities. Zapewne popija wszystko prawdziwym francuskim szampanem, a w tle słychać live music i aksamitny głos Celine Dion.
A teraz już na poważnie ;-) Podczas gdy my wsuwamy ruskie pierogi z cebulą i pijemy przesłodzoną bawarkę, jemu pod nos podjeżdżają trzypiętrowe monster kanapki, pyfko i ogórki małosolne! Takie rzeczy tylko w Kaliforni ;-)
Uwielbiam ten moment, gdy Słońce chowa się za horyzontem. Nie ma znaczenia czy jest to nad morzem, w górach, w mieście, czy też ostatnie promienie słońca przedzierają się przez gęsto posadzone pnie drzew w lesie.
Jednak tylko kilka zachodów Słońca utkwiło mi w pamięci, i gdy próbuję je sobie odtworzyć, pamiętam dokładnie każdy szczegół: z kim byłam, jak byliśmy wtedy ubrani, jakie emocje temu towarzyszyły, tęczę kolorów mam dokładnie rozrysowaną przed oczami.
Mam wszystko.
Mam rodzinę – cudownego Męża i wspaniałego Syna. To koło nich budzę się codziennie rano i to oni uśmiechają się do mnie jak otworzę oczy [czasami spychają z łóżka, bo to dwa wybitnie terytorialne samce, ale wybaczę i to ;-) ]. To z nimi jem śniadanie, to na nich patrzę siedząc w piżamie przy porannej kawie z miną wczorajszą, i to im próbuję powiedzieć co 'ważnego’ śniło mi się w nocy. A śni mi się duuużo [chodzące rekiny, szemrane imprezy i końce świata].
Nie mam pojęcia, czy uwielbienie do słodyczy to typowo damska domena, jak głoszą legendy. Ale ja dałabym się pokroić za kilka produktów z działu Słodycze, na których punkcie moje kubki smakowe wariują. Żelki – my love! Czekolada Milka Crispy Yoghurt – miłość dozgonna! Nutella! Nie znam kobiety, która nigdy nie jadła nutelli na słoiki [ciąża sprzyja tej praktyce], albo chociaż nie wyjadała jej paluchem prosto ze słoika. Jeśli nie – naprawdę warto spróbować – to momentalnie przenosi w świat dzieciństwa i disneya. O, jak mogłam zapomnieć – i pieguski, z kawałkami czekolady!
Ta szczęśliwa piątka, jeśli zbierze się do kupy z samego rana, gwarantuje mi udany start przez resztę dnia, nawet tak ponurego jak dzisiejszy, z deszczem w roli głównej i wiatrem w roli klakiera.
Kawa! oh, yeah! Ona być musi. Jak najprędzej! Zrobiona nie moimi rękami, podstawiona pod nos, ze spienionym mlekiem. Podwójny shot kawy. To jest to!
Rogalik + biała czekolada z Charlotte! Ta czekolada to jest najlepsze smarowidło świata, kremowe, rozpływające się w ustach. Tworzy z rogalikiem zestaw idealny! Produkt z kodem UU – UwagaUzależnia!
Berocca ze słomki! Żadne tam Plussze albo inne energizery. Berocca być musi – na pewno nasz znajomego w UK, oni pomogą i podeślą – jedyny syczący napój, który witaminizuje i smakuje. Berocca z rana jak śmietana! W trakcie sssyszących łyków, weź sobie jakieś smaczne czytadło. Kuchnia Filmowa zawiera same banalne i szybkie przepisy, dla zabicia nudy, np. dzisiaj robimy gorącą czekoladę!
Kąpiel w wannie z bubbbbblującym olejkiem. Ale z rana ta kąpiel nie może być gorąca, inaczej się nie dobudzisz. Niech będzie ciepła, a później szybkim ruchem wlej na siebie lodowaty strumień! Działa!
No i no.5 – właściwie to być powinien no.1! Bo to najlepiej mnie budzi rano – moje dziecko, z pełną pieluchą i uśmiechem od ucha do ucha, w pozie na przewróconego żuczka, z nogami do góry, pokazującego świecące dziąsła! :-)
VOILA!
Małe. Zgrabne. Silne. Zwinne.
Jak złapią, to mocno. Jak drapną, to ślad zostawią. Jeśli uszczypną, to tam gdzie zaboli najbardziej. Jak się we włosy zaplączą, to na amen i ciągnąć będą, i motać, aby z triumfem wyrwać, co miało zostać wyrwane. Za nos złapią, z największą na świecie delikatnością, by później przygruchotać w nozdrza i szczypnąć dla urozmaicenia. Zahamowań nie mają – oko, ucho, szyja? Wszystko jedno. Byle mocniej, byle szybciej.